Pijany właściciel lamborghini gallardo superleggera wypadł z drogi i ugrzązł pod barakiem budowlańców. Wszystko działo się w ostatni weekend w Costa Mesa w Kalifornii. Prowadzący zielone superauto 31-letni Cesar Castro Rodriguez wyszedł z wypadku niemal bez szwanku. Oświadczył jednak strażakom, że "nie może nigdzie znaleźć swojego młodszego kolegi".
Ratownicy poświęcili 45 minut na przeczesywanie otoczenia wraku. Choć teren nie był zbyt rozległy, to ułożenie auta pod kontenerem mieszkalnym nie pomagało. Podobnie obecność kabli wysokiego napięcia naruszonych w chwili wypadku - donosi dziennik "Metro".
25-latek ostatecznie znalazł się. Równie pijany, samodzielnie wydostał się z auta i uciekł w ciemną noc. Znaleziono go 2 godziny później w jego własnym domu. Był tylko lekko podrapany.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.