Policja przez ponad 10 lat nie mogła zidentyfikować szczątków. W 2005 r. w Alpach na wysokości 3 tys. m znaleziono ludzkie szczątki, sprzęt narciarski i okulary. Wstępne badanie wykazało, że narciarz zginął w latach 50., a wiele elementów jego sprzętu i garderoby wskazywało, że był Francuzem - poinformowała włoska policja.
Policja poprosiła o pomoc użytkowników mediów społecznościowych. Po latach badań Włosi udostępnili zdjęcia przedmiotów należących do zmarłego wraz z wynikami badania DNA i innymi ustaleniami. Narciarz był mężczyzną w wieku około 30 lat, o wzroście 1,75 m. Zmarł na początku wiosny.
Po kilku godzinach zgłosiła się do nich rodzina zmarłego. Historię podchwyciły francuskie media. Emma Nassem dowiedziała się o "tajemniczym narciarzu", słuchając lokalnego radia. Francuzka od razu pomyślała o swoim wuju, który zaginął w Alpach w 1954 r. i skontaktowała się przez media społecznościowe z włoską policją.
Rozpoznali go po okularach. Znalezione przy szczątkach okulary pasowały do tych ze zdjęcia przesłanego śledczym przez francuską rodzinę.
Badanie DNA potwierdziło pokrewieństwo. 95-letni Roger Le Masne w mailu opisał swojego starszego brata, który zaginął w Alpach w czasie zamieci śnieżnej w 1954 roku. Ostatecznie zbadano próbkę śliny pana Le Masne, a badanie potwierdziło jego pokrewieństwo ze zmarłym.
Henri Le Masne zginął w dniu swoich 35. urodzin. Rodzina opisuje go jako człowieka o niespokojnym charakterze, który uwielbiał samotne wycieczki po górach. W czasie jednego z wypadów, dwa lata przed śmiercią, miał wypadek, ale to nie zmniejszyło jego miłości do gór, która niestety okazała się dla niego śmiertelna.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.