Zdaniem Grossa prezydenta Gdańska można było uratować. Patomorfolog podkreśla, że "nieprawidłowe działania" ratowników wprowadziły Adamowicza w stan nieowdracalnego wstrząsu. Jak dodaje, wiedzę na ten temat zdobywa się "na pierwszym, drugim roku studiów medycznych".
Ja jeszcze żyję, moja rodzina i znajomi żyją. W przypadku nieszczęśliwych okoliczności, jeśli zostałbym dźgnięty nożem, nie życzę sobie, by reanimowano mnie na ganku szpitala. To samo tyczy się moich bliskich. Szpital był 800 metrów dalej - mówi Gross.
Patomorfolog uważa, że w przypadku śmierci polityka "wszystko musi zostać wyjaśnione". Decyzję o wysłaniu listu uzasadnia dbałością o zachowanie prawdy historycznej. "Pan Adamowicz jest osobą publiczną z pierwszej ligi, trafi do podręczników. W tym przypadku nie może być żadnych wątpliwości" - tłumaczy. Zgłoszenie ich lekarz uważa za swój obowiązek.
Teraz odpowiedzieć mogą tylko dwaj lekarze: kardiochirurg, który operował i anestezjolog, który przeprowadzał znieczulenie. Jeśli kardiochirurg stwierdzi, że przypadek przerósł jego możliwości, wszystko będzie jasne. Wydaje mi się jednak, że tak nie było. Natomiast anestezjolog powinien powiedzieć, czy przeprowadziłby pacjenta przez zabieg, jeśli ten trafiłby na salę operacyjną w stanie odwracalnego wstrząsu - mówi patomorfolog.
Przypomnijmy: Paweł Adamowicz zmarł 14 stycznia 2019 r. wskutek odniesionych dzień wcześniej ran, po ataku nożownika Stefana W. Do tragicznych wydarzeń doszło na scenie podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Przeczytaj też:
- Kim jest Stefan W., który nożem zaatakował prezydenta Adamowicza? Mamy zdjęcia
- Magdalena Adamowicz wystartuje w wyborach? Polacy jej to odradzają [NASZE BADANIE]
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.