W jednej ręce trzymała dziecko, w drugiej pistolet. W niedzielę wielkanocną do kościoła w San Diego przyszła 31-latka z 10-miesięcznym dzieckiem na rękach. Zjawiła się tuż przed końcem mszy, jednak zamiast modlić się z innymi wiernymi, zaczęła grozić wszystkim śmiercią.
Stanęła przed ołtarzem i zapowiedziała, że wysadzi kościół w powietrze. Według świadków 31-latka wymachiwała bronią i "opowiadała o swoich urojeniach". Wierni rzucili się na nią, kiedy zaczęła grozić bronią własnemu dziecku.
Kiedy zaczęła wskazywać pistoletem na dziecko, jeden ze starszych panów chwycił za jej broń, a potem ja i kilku innych mężczyzn rzuciliśmy się na nią - relacjonował jeden z wiernych w rozmowie z telewizją ABC7.
Odebrali jej i dziecko, i broń. Kilka minut później do kościoła przyjechali policjanci, którzy złapali uciekającą kobietę i aresztowali ją. W czasie przeszukania odkryli, że broń, którą wymachiwała w kościele, była nienaładowana. W staniku ukryła drugi, również nienaładowany pistolet. Usłyszała zarzut wypowiadania gróźb karalnych i grożenia bronią.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.