Nasila się skala protestów antyrządowych w Hongkongu. To już kolejny tydzień ulicznych potyczek między manifestantami a służbami mundurowymi. W niedzielę doszło do brutalnych potyczek. W ruch poszły armatki wodne, gaz łzawiący, a nawet broń palna.
Hongkong. 12. niedziela protestów
W Hongkongu już 12. tydzień trwają protesty przeciwko rządowi, który chce wprowadzić znaczące zmiany w przepisach. Mieszkańcy miasta, których podejrzewa się o zbrodnię, mogą być poddani ekstradycji na tereny nieobjęte międzynarodowymi umowami ekstradycyjnymi. Chodzi m.in. o kontynentalne Chiny. Według obywateli jest to jawne łamanie prawa i zamach na ich wolność.
Protesty na większą skalę rozpoczęły się od okupowania lotniska w Hongkongu. W związku z demontracjami loty były odwołane przez dwa dni. Z czasem coraz więcej osób wychodziło na ulicę, aby przyłączyć się do manifestujących ludzi.
W sprawie Hongkongu wypowiedziały się także chińskie gwiazdy takie jak Jackie Chan oraz Liu Yifei, które, ku zdziwieniu opinii publicznej, poparły rząd.
Brutalne interwencje
W niedzielę doszło do licznych starć protestujących z policją. Służby użyły armatek wodnych i gazu łzawiącego. Kilku mundurowych straszyło demonstrantów bronią palną. Jak zapewniają władze, nikomu nie wyrządzili. krzywdy
Sześciu funkcjonariuszy wyciągnęło służbową broń, ponieważ ich życie było zagrożone. (…) Jeden funkcjonariusz oddał strzał ostrzegawczy w powietrze, który nikogo nie zranił - powiedziała rzeczniczka policji Yolanda Yu.
Jak donosi BBC, wiele osób zostało poważnie rannych. Poszkodowanych przewieziono do szpitala. Kilka dni wcześniej Amnesty International ostrzegało, że armatki wodne nie powinny być używane, ponieważ stanowią duże zagrożenie dla zdrowia ludzi.
Policja zatrzymała też ponad 50 osób pod zarzutem agresji wobec funkcjonariuszy. Najmłodsza z nich to jeszcze dziecko, ma zaledwie 12 lat. Na nagraniach i zdjęciach, które obiegają sieć, widać, jak brutalnie policjanci traktują manifestujących ludzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.