Mówią o sobie "czarne kamizelki". To nawiązanie do ruchu "żółtych kamizelek", który od miesięcy protestuje przeciwko rosnącym kosztom życia i domaga się zmian od prezydenta Emmanuela Macrona. Teraz poprawy swojej sytuacji głośno zaczęli domagać się także imigranci.
Francja nie należy do Francuzów! Każdy ma prawo tutaj być! – krzyczał w niedzielę na lotnisku jeden z imigrantów.
Imigranci chcą lepszych warunków życia. Apelowali głównie do władz Francji, ale wystosowali też żądania do Air France. Chcą, aby linie lotnicze "zaprzestały jakiegokolwiek finansowego, logistycznego czy politycznego udziału w deportacjach".
Pretensje do Air France. Imigranci nazywają linie lotnicze oficjalnym "deporterem" Francji. Linie wysłały swoich przedstawicieli, żeby porozmawiali z imigrantami. Przedstawiciele Air France zapewnili, że przekażą ich postulaty zarządowi.
Dlaczego akurat lotnisko? Port lotniczy Paryż-Charles de Gaulle, największy we Francji i drugi co do wielkości w Europie, tylko za londyńskim Heathrow, znajduje się w pobliżu zakładu, do którego trafiają nielegalni imigranci. Cudzoziemcy, którzy nie mają prawa do pobytu we Francji, są przetrzymywani w zakładzie w miejscowości Le Mesnil-Amelot do czasu deportacji.
Protest miał charakter pokojowy. "Le Parisien" donosi, że imigranci należący do dwóch różnych grup spokojnie siedzieli na lotnisku i obyło się bez incydentów. Nie został też zakłócony ruch lotniczy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.