Ramjeet Ragav zginął z powodu nieszczęśliwego wypadku. 104-letni mieszkaniec miasta Kharkhoda w pobliżu Nowe Delhi niechcący zaprószył ogień, paląc fajkę w łóżku. Z powodu urazu nogi staruszek nie był w stanie samodzielnie uciec, uratowali go sąsiedzi.
Zobaczyłem dym wydobywający się z jego domu, a zaraz potem usłyszałem, jak woła o pomoc. Pobiegłem i zobaczyłem go leżącego na podłodze w ogniu. Oblałem go wodą i pomogłem wstać - relacjonował sąsiad 104-latka.
Staruszek zmarł z powodu ciężkich oparzeń. Sąsiedzi przewieźli Ragava do miejscowego szpitala, jednak tamtejsi lekarze zdecydowali o skierowaniu rannego do kliniki w mieście Rohtak. Następnego dnia przyjaciele 104-latka otrzymali wiadomość o jego śmierci.
Zobacz też: Grób Romulusa. Sensacyjne odkrycie w Rzymie
Nie żyje najstarszy ojciec na świecie
Taki przydomek nadały mu światowe media w 2010 roku. 94-letni Ramjeet Ragav i jego 60-letnia żona doczekali się wtedy pierwszego syna po 20 latach małżeństwa. Szczęśliwi rodzice mówili o cudzie i bożym błogosławieństwie. Dwa lata później Ragav pobił swój własny rekord, kiedy urodził mu się kolejny syn.
Rok później rodziną wstrząsnęła pierwsza tragedia. Starszy syn staruszka został porwany na dworcu autobusowym. Jego matka zasnęła w drodze ze szpitala do domu, trzymając dziecko na rękach. Kiedy się ocknęła, chłopca nie było przy niej. Mimo długich poszukiwań policja nigdy go nie odnalazła.
Pół roku później nieszczęsny ojciec został pozbawiony drugiego dziecka. Jego żona Shakuntala opuściła go, zabierając ze sobą młodszego syna. Staruszek był wtedy poza domem i nigdy więcej nie zobaczył ani żony, ani swoich synów - informuje lokalna gazeta "Navbharat Times".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.