W ciągu ostatnich dni do miejscowości mogło zlecieć się nawet kilkaset tysięcy zwierząt. Upodobały one sobie zwłaszcza lokalny ogród botaniczny oraz, co gorsza, szkołę i przedszkole. Pod ich ciężarem uginają się drzewa. Niektórzy porównują sytuację do biblijnej plagi.
Mam wrażenie, że każdy nietoperz w Australii jest teraz w Ingham - mówi szef lokalnych władz Raymon Jayo - W dodatku cały czas ich przybywa. Jeszcze chwila i miejsca, w których śpią, nie wytrzymają ciężaru.
Zobacz także: Dym z pożarów w Australii niebezpieczny dla całej ziemi
Australia. Mieszkańcy boją się niebezpiecznego wirusa
Największe obawy budzi fakt, że nietoperze mogą przenosić potencjalnie śmiertelny wirus ABL. Jest on w objawach bardzo podobny do wścieklizny. Poprzez zadrapania i ugryzienia wirus dostaje się do krwiobiegu i choć specjaliści zapewniają, że prawdopodobieństwo zakażenia jest bardzo małe, to spora część mieszkańców deklaruje, że woli zostać w domu.
Wielu mieszkańców uskarża się też na nieprzyjemny zapach oraz wrzaski, które wydają zwierzęta. Jak na razie nie zdecydowano jeszcze, w jaki sposób pozbyć się niewygodnych gości. Nietoperze znajdują się bowiem pod ochroną. Niektórzy krewcy obywatele twierdzą, że należy "powystrzelać je strzelbami, nawet jeśli trzeba złamać prawo"
Naukowcy podkreślają jednak znaczenie nietoperzy dla środowiska. Głównym pomysłem jest więc odstraszenie ssaków przy użyciu, dymu oraz dźwięku. Australijczycy nie mają szczęścia. Najpierw pożary i powodzie, potem najazd pająków, a teraz to.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.