Internauci, którzy do zdjęć na Twitterze dodają hasztag #BlackRain (Czarny deszcz), mają różne podejrzenia. Wielu Japończykom przypomina to ponure zjawiska, które miały miejsce po zrzuceniu bomb jądrowych na Hiroszimę i Nagasaki.
Opad radioaktywny?
"Czarny deszcz" jest charakterystycznym zjawiskiem powstającym po eksplozji atomowej. W wyniku wybuchu część popiołów wraz z materiałami radioaktywnymi dostaje się do górnych warstw atmosfery. Po jakimś czasie opadają na ziemię wraz z deszczem. Tak zwany opad radioaktywny jest wyjątkowo niebezpieczny, zwłaszcza że chmury mogą przemieścić się wiele setek kilometrów od miejsca wybuchu.
Urzędnicy miasta Hasuda, gdzie zauważono większość nietypowych opadów, oświadczyli jednak, że nie odnotowano podwyższonych wskaźników promieniowania. Mimo to niektórzy internauci pozostawali niespokojni. Mówiono m.in. o zagrożeniu ze strony Korei Północnej, która co jakiś czas dokonuje prób jądrowych, a ostatnio wystrzeliła dwie rakiety do Morza Japońskiego. Rozważano też awarię elektrowni atomowej podobną to tej, która w 2011 roku miała miejsce w Fukushimie.
Zobacz także: Polska pozwoli na większe promieniowanie
Tajemnicze zjawisko
Niektórzy szukali mniej strasznego wyjaśnienia. Twierdzono, że ma to związek z pożarem fabryki plastiku na terenie prefektury lub olejem silnikowym wyrzuconym przez któryś z wielu samolotów latających nad regionem, który jest położony tuż obok zatłoczonego Tokio.
Inni internauci mieli jednak bardziej makabryczne pomysły. "Czy to oznacza, że zaczęto potajemnie palić ciała zabitych przez koronawirusa?" - pytał jeden z użytkowników Twittera. Wytłumaczenie sprawy jest na razie nieznane.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.