Przyjrzyjmy się zdjęciom raz jeszcze i dokładnie sprawdźmy: jest Kasia, jej mąż Stanisław, jest maleństwo zawinięte w misiowy kombinezon z uszkami, jest nawet jak najbardziej pełnoprawny członek rodziny, czyli pan pies. Czego jednak brakuje?
Każda młoda mama powie: "torby młodej mamy!".
Nie wiecie, co to jest? Cóż, widać dawno nie mieliście do czynienia z niemowlakami. Świeżo upieczeni rodzice bowiem dobrze wiedzą, że każda wyprawa z maleństwem to przecież wyzwanie iście logistyczne.
A to właśnie w "torbie mamy" zazwyczaj upycha się wszelkie niezbędności, do których należą: pieluchy, nawilżane chusteczki, kosmetyki do pielęgnacji skóry dziecka, ubranka na przebranie, zabawki, no i oczywiście butelka z mlekiem (jeśli mama nie karmi już w naturalny sposób, piersią). Elegancka torba Kasi nie wygląda na taką, która mogłaby podołać takiemu wyzwaniu.
Choć trzeba też przyznać, że jeden fakt może tłumaczyć brak tego "niezbędnika". Wizyta w rodzinnym domu Tusków mogła być po prostu krótka, ot tak, przelotem.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Kasia Tusk pokazała wózek dziecka. Sporo kosztował
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.