Tragiczne wydarzenia miały miejsce w paryskim metrze. Andy Brigitte, 22-letni mechanik pochodzący z Martyniki, został śmiertelnie dźgnięty nożem podczas kłótni z innym pasażerem. Napastnik zaatakował Andy'ego na stacji Châtelet Les Halles.
Mężczyzna nie umarł od razu. Od zadanych ciosów powoli wykrwawiał się na oczach innych pasażerów. Stojący obok ludzie zamiast mu pomóc, filmowali jego agonię. Materiały trafiły potem m.in. na Snapchat – czytamy we francuskim portalu "L’Obs".
Władze nie podają, jak wielu ludzi mogło przebywać wówczas na stacji metra. Na Twitterze krąży szacunkowe wyliczenie tej liczby - mogło ich być nawet 450. Swojego cierpienia nie kryje matka mężczyzny. Najbardziej boli ją, że nikt nie chciał pomóc jej umierającemu dziecku – informuje portal euronews.com.
W chwili ataku Andy miał być na stacji z kolegą. Ten jednak uciekł, gdy tylko jego kompan upadł zraniony nożem. Policja ostatecznie zatrzymała napastnika. Okazał się ni być 33-letni mieszkaniec Paryża. Napastnik próbował uciec, ale został złapany przez ochronę stacji i przekazany w ręce władz.
Paryżanie swój żal na znieczulicę, jak na ironię, wyrazili w mediach społecznościowych. Posługując się hasztagiem #chatelet wrzucali swoje komentarze na temat zachowania pasażerów. Francuzi porównywali m.in. sytuację do serialu "Black Mirror”, który pokazuje negatywny wpływ technologii na społeczeństwo. Chcą przekazywać innym historię śmierci Andy’ego, aby w przyszłości podobne tragedie nie miały już miejsca.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.