Kim Dzong Un przestał być członkiem Najwyższego Zgromadzenia Ludowego. W poprzednich "wyborach", przeprowadzonych w 2014 roku, przywódca komunistycznej Partii Pracy pozwolił się wybrać do parlamentu. Jednak teraz, na liście 687 nowych deputowanych, brak nazwiska Ukochanego Wodza.
To pierwszy taki przypadek w historii Korei Północnej. Do tej pory wszyscy północnokoreańscy przywódcy z dynastii Kimów zasiadali w fasadowym Najwyższym Zgromadzeniu Ludowym. Ale nie tylko to jest nowością - twierdzi południowokoreańska gazeta "The Chosun Ilbo".
Kim Dzong Un miał rozkazać, by przestano robić z niego boga. Polecenie dostała propagandowa komórka partii komunistycznej, odpowiadająca wcześniej za kreowanie mitycznego wizerunku wodza. Jak twierdzą źródła w Pjongjangu, Kim chce w ten sposób upodobnić się do innych światowych przywódców, sprawiając pozory normalności.
Ukochany Wódz nie dał się wybrać, za to wysłał siostrę do parlamentu. Wśród nazwisk deputowanych można dostrzec Kim Yo-jong.
Wybory do parlamentu Korei Północnej są czysto teoretyczne. Nie ma żadnego głosowania, w każdym okręgu jest tylko jeden kandydat. Zadaniem "wyborcy" jest odebranie karty z jedynym słusznym nazwiskiem i wrzucenie jej do urny pod czujnym okiem komisji. Na karcie nic się nie zaznacza, nie ma żadnych miejsc do wypełnienia. Udział w wyborach jest obowiązkowy dla każdej osoby powyżej 17. roku życia. Za złamanie nakazu grozi obóz pracy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.