Koreańczycy stanowią w Rosji tanią siłę roboczą. Organizacje z Korei Południowej zajmujące się prawami człowieka szacują, że może ich tam pracować aktualnie ok. 50 tys. Kolejne tysiące dalej napływają. Pracowali m.in. przy budowie stadionu w Petersburgu czy luksusowych apartamentów w Moskwie - czytamy w "Fox News".
Pieniądze z wynagrodzenia nie trafiają do ich kieszeni. W Rosji płaci się za miesiąc pracy jednego Koreańczyka równowartość 3100 zł. Ponad 50 proc. z tego trafia do reżimu Kima, 20 proc. przejmują skorumpowani urzędnicy w Rosji i Korei. Pracownikowi zostaje z tego maksymalnie ok. 900 zł.
Warunki, w których pracują są skandaliczne. Często zagrażają ich życiu. Koreańczycy mają tylko jeść, pracować i spać. Stosuje się także praktykę zabierania im dokumentów tożsamości. Co ciekawe, mimo skandalicznych warunków pracy, boją się lub nie chcą wracać do kraju.
Nie mają urlopów. Jędzą, pracują i śpią, nic więcej. I nie śpią za długo. Są właściwie w sytuacji niewolników - twierdzi jeden z ich rosyjskich szefów.
Korea Północna uczyniła sobie z tego stałe źródło dochodu. Szacuje się, że rocznie otrzymuje z tego tytułu ok. 120 mln. dolarów. W warunkach międzynarodowych sankcji ekonomicznych, to jedno z niewielu źródeł pozyskiwania kapitału.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.