Okazało się, że zabawki były fałszywe. Na stronie Komendy Stołecznej Policji przeczytać można, że podejrzenia wzbudziły przede wszystkim znaki handlowe umieszczone na żółto-niebieskich stworkach.
Policjanci przejrzeli towar i nabrali wątpliwości, co do pochodzenia części zabawek. Ich uwagę zwróciły przede wszystkim zabawki ze znakami towarowymi znanych firm. Podejrzewali, że znaki i nazwa zastrzeżona przez producenta zostały użyte bezprawnie - pisze na swojej stronie Policja.
Jednak "najlepsze" miało dopiero nadejść. Kiedy funkcjonariusze pojechali z podejrzaną do jej domu, wówczas ich oczom ukazał się niecodzienny widok. W domu Chinki istniała bowiem cała linia produkcyjna tych popularnych zabawek. Policjanci zabezpieczyli aż 4 tysiące Minionków gotowych do wprowadzenia na rynek, a ich wartość oszacowali na ok. 270 tysięcy złotych. Wszystkie zabawki miały bezprawnie naniesione zastrzeżone znaki towarowe.
Kobieta była już znana policjantom w związku z podobnymi incydentami. Teraz odpowie za wprowadzanie do obrotu rzeczy z zastrzeżonymi znakami towarowymi oraz za nanoszenie takich znaków na produkowane zabawki. Zgodnie z ustawą grozi jej grzywna, kara ograniczenia wolności bądź pozbawienia wolności do lat 5 - dowiadujemy się ze strony policja.waw.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.