Drzewo złamało się jak zapałka. Dzień wcześniej Kimberley Spirit, prowadząca pensjonat na północy Australii, zauważyła niewielkie pęknięcie w baobabie. Nie zmartwiła się nim, jednak obfite nocne opady deszczu zrobiły swoje.
Lało jak z cebra. Feralnej nocy Kimberley obudził bardzo głośny trzask. Rano okazało się, że tysiącletnie drzewo leży złamane w pół. Najprawdopodobniej jego korona tak nasiąkła wodą, że stary baobab nie był w stanie jej utrzymać - informuje "Daily Mail".
Drzewo było znane w całej Australii. Podróżnicy z całego kontynentu odwiedzali pensjonat Kimberley właśnie ze względu na baobab. W latach 60. zamontowano w jego wnętrzu łazienkę, która rozsławiła miejsce wśród turystów.
Autor: Antek Kwiatecki
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.