Premier Francji Edouard Philippe odwiedził w poniedziałek Rouen, aby uspokoić tamtejszych mieszkańców. Lokalna ludność cierpi z powodów licznych chorób i wymiotów. Wszystkiemu winny jest pożar fabryki chemikaliów Lubrizol. Najgorzej jest na prawym brzegu Sekwany. To w tamtym rejonie było najwięcej czarnego dymu ze spalonych chemikaliów.
Kilka szkół zostało zamkniętych z powodu złego samopoczucia pracowników i uczniów. Nieczynne są także inne instytucje m.in. sala koncertowa Rouen czy konserwatorium.
Zobacz także: Pożar sklepu w centrum Warszawy. Duże zadymienie w bloku
Mieszkańcy miasta narzekają na nieprzyjemny zapach unoszący się w powietrzu i czarną wodę, która leci z kranów. Planują protesty, domagają się od władz prawdy na temat pożaru i konsekwencji jakie przyniósł.
Premier Philippe nalegał aby się nie przejmować. Mówił także, że nie ma realnego zagrożenia. Obiecał również opowiedzieć prawdę na temat ostatnich wydarzeń.
Zapach, który czujemy, jest naprawdę bardzo niepokojący i trudny do zniesienia, może powodować różne objawy, ale nie jest szkodliwy - powiedział Philippe.
Władze lokalne starały się również uspokoić sugestie, że woda pitna w mieście jest niezdatna do spożycia. Na Twitterze pojawiło się kilka filmów wideo ukazujących czarną wodę.
Francuska minister zdrowia Agnes Buzyn potwierdziła to, mówiąc w piątek, że „miasto jest wyraźnie zanieczyszczone”. Dodała, że nie może zagwarantować, że nie ma niebezpieczeństwa.
W poniedziałek okazało się również, że właściciele zakładu Lubrizol złożyli oficjalną skargę na policję. Wierzą, że pożar, który spowodował eksplozję, rozpoczął się poza fabryką.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.