Mike Regan (Pierce Brosnan)
jest bogatym, wpływowym biznesmenem, który planuje ważne przedsięwzięcie mające wznieść jego firmę na wyższy poziom. Prywatnie to człowiek szczęśliwy i spełniony. Ma kochającą żonę, uroczą, choć rozpieszczoną nastoletnią córkę i piękny, naszpikowany elektroniką dom. Pewnego dnia, trochę z przypadku, w jego życiu pojawia się pewien zdolny informatyk. Początkowo pomocny mężczyzna staje się bardzo niebezpieczny.
*Mógł to być ciekawy, skłaniający do refleksji obraz o ochronie prywatności, dominacji elektroniki w naszym życiu. *Mógł to też być po prostu dobry thriller przedstawiający swoistą zabawę w kotka i myszkę. Twórcy mogli się nawet pokusić o portret zepsucia i arogancji wyższych klas. Nic z tych rzeczy. "Kontrola absolutna" to po prostu film o świrze/psychopacie. Scenariusz jest bardziej niż przewidywalny, postaci boleśnie schematyczne, a aktorstwo - poza Pierce'em Brosnanem, który jakoś próbuje to wszystko uratować - drętwe. Banał za banałem, schemat za schematem. Poza okolicznościami, środowiskiem, w jakich rozgrywa się akcja, nie pokuszono się choćby o gram oryginalności. Nie ma w tym filmie najmniejszego elementu zaskoczenia, a całość opowiedziana jest bolesnymi skrótowcami.
Szkoda, bo to temat i problemy na czasie. Warto tym kwestiom poświęcać uwagę, nawet w lżejszym, bardziej rozrywkowym kinie, ale nie w tak pozbawiony kreatywności sposób.
Autor: Anna Szymla/megafon.pl
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.