Każdy z mercedesów Kim Dzong Una wart jest co najmniej pół miliona dolarów. Zagmatwaną wędrówkę dwóch kuloodpornych aut do Korei Północnej prześledził "New York Times".
Podróż zaczęła się w porcie w Rotterdamie (Holandia). Był czerwiec 2018 roku. Z Rotterdamu, po 41 dniach, samochody trafiły głównym międzynarodowym szlakiem transportowym do portu w Dalian (Chiny). Stamtąd innym statkiem popłynęły do Japonii, a dalej – znowu innym statkiem – do Pusan w Korei Południowej. I właśnie tam do gry wkroczył statek widmo.
Statek odebrał kontenery z mercedesami dla Korei Północnej, opuścił port i nagle zniknął z radarów. Jak informuje "New York Times", załoga wyłączyła transponder. Na radarze statek widmo ponownie pojawił się dopiero 18 dni później. Nie było już na nim jednak mercedesów, tylko węgiel.
Nazwa została błyskawicznie zmieniona. Statek nazywał się "Xiang Jin" i miał powiązania z Koreą Północną, ale na krótko przed tym, jak załadowano na pokład mercedesy, jego nazwę zmieniono na DN5505. Własność została natomiast przeniesiona na Do Young Shipping – firmę na Wyspach Marshalla, która należy do obywatela Rosji. Nic na to jednak nie wskazuje, bo statek płynie pod flagą Togo, a kierownik ds. bezpieczeństwa urzęduje w Hongkongu.
Zdezorientowani? I o to chodzi. Wykorzystywanie tak wielu jurysdykcji to klasyczna strategia unikania sankcji – mówi dziennikarka "New York Timesa".
Kontenery z mercedesami trafiły w końcu do Władywostoku (Rosja). To tam mieszka właściciel statku widmo. Nazywa się Danił Kazaczuk. Mężczyzna potwierdził, że był w posiadaniu mercedesów, ale odmówił podania szczegółów.
To tajemnica mojej firmy. Dlaczego miałbym komuś mówić, gdzie kupiłem te samochody i komu je sprzedałem? – stwierdził.
Po odbiór mercedesów do Rosji przyleciały samoloty Korei Północnej. We Władywostoku wylądowały 7 października ubiegłego roku. Rosyjski statek widmo został tymczasem – wraz z innym statkiem Kazaczuka – skonfiskowany po czterech miesiącach przez władze Korei Południowej. Powód – nielegalny handel węglem i ropą z Koreą Północną.
W taki sam sposób transportują broń? Eksperci podkreślają, że Kim Dzong Un nic sobie nie robi z sankcji i używa podobnych metod, aby sprowadzić do Korei Północnej materiały do swojego programu nuklearnego.
To rodzi pytanie: jak efektywne są sankcje jako narzędzie do wywierania nacisku na Kim Dzong Una, żeby zrezygnował ze swoich ambicji nuklearnych? – zastanawia się dziennikarka "New York Timesa".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.