34-letni doktor ostrzegał przed epidemią i miał z tego powodu sporo kłopotów z policją. Mężczyzna dwa razy był wzywany na komisariat i ostrzegany o konsekwencjach swoich czynów - jeśli nie zaprzestałby "nielegalnej działalności" zostałby pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
Lekarz z Wuhan dostawał "ostrzeżenia" od policji
Li Wenliang pospisał więc dokument, w którym przyznał się, że "rozsiewał plotki" i "zakłócał porządek społeczny" - wszystko przez informowanie ludzi o epidemii. Mężczyzna rozpoczął nawet współpracę z policją. W piśmie, które podpisał, znalazł się fragment, który brzmiał następująco: "Jeśli upierasz się przy swoich poglądach, odmawiasz skruchy i kontynuujesz nielegalną działalność, zostaniesz ukarany przez prawo. Rozumiesz?".
Doktor Li Wenliang jako jedna z pierwszych osób zainteresowała się "tajemniczym zapaleniem płuc". Mężczyzna poinformował o tym na platformie, na której dostępni są sami lekarze. Uznał wówczas, że wszystko przez wirusa SARS, a także, że obecnie jest "siedem potwierdzonych przypadków".
Tej samej nocy urzędnicy przyszli do mężczyzny - chcieli się dowiedzieć, dlaczego lekarz udziela takich informacji kolegom. Trzy dni później policja zmusiła go do podpisana oświadczenia. List ujrzał światło dzienne po pojawieniu się materiału filmowego na temat podejrzenia, że osoby zarażone koronawirusem zostały zebrane i przewiezione do specjalnych obozów w Wuhan.
Dr Wenliang otrzymał pozwolenie na powrót do pracy, ponieważ infekcja szybko się rozprzestrzeniła, co spowodowało ogromne obciążenie systemu opieki zdrowotnej. 10 stycznia za pomocą mediów społecznościowych poinformował świat, że ma gorączkę. Zmarł w ubiegłym tygodniu w następstwie infekcji koronawirusem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.