Nagranie ze szpitala w Nowym Jorku wstrząsnęło Amerykanami. Szpital, w którym przewidziano 370 miejsc dla pacjentów, zapełnił się po brzegi. Na nagraniu widać chorych ulokowanych w recepcji i na korytarzach. Jeden ze zdesperowanych lekarzy określił swoje miejsce pracy jako "strefę wojny".
Pracownicy medyczni błagają o respiratory. Desperacko proszą również o środki ochrony. W całym stanie jest 76 tys. zakażonych. Zabójcza choroba pozbawiła tam życia już ponad 1500 osób. Sytuację krytykował niedawno Donald Trump, który stwierdził, że Nowy Jork zbyt długo zwlekał z wprowadzeniem restrykcji dla obywateli. Apel o więcej respiratorów zbył stwierdzeniem, że i tak "był bardzo hojny".
Koronawirus w USA. Dramatyczna sytuacja w samym Nowym Jorku
W ciągu ostatniej doby w samej tylko metropolii zmarły 182 osoby. Łącznie przez COVID-19 w mieście straciło życie już 1096 osób, a zakażenie zostało potwierdzone u ponad 43 tysięcy.
Władza federalna odpowiada szorstko na apele z Nowego Jorku. Tymczasem w przedstawianym w reportażu szpitalu, pod naporem nowych przypadków, naginane są zasady bezpieczeństwa.
Zobacz także: Koronawirus na świecie. Justyna Calińska mówi o sytuacji w Nowym Jorku
Cóż, to jest strefa wojny. Medyczna strefa wojny - mówi Dr. Arabia Mollette pracująca na izbie przyjęć Brookdale Hospital Medical Center. Przychodzę do pracy i co wciąż widzę? Ból, cierpienie, desperacja są na porządku dziennym. W naszej służbie zdrowia widać dramatyczne dysproporcje – dodaje.
Nie ma już miejsca w kostnicy. Poza niewystarczającą liczbą masek, rękawiczek, respiratorów i fartuchów, w kostnicy szpitala brakuje miejsc na ciała ofiar koronawirusa. Przed placówką rozstawiono samochodowe chłodnie, w których umieszczane są ciała zmarłych.
Koronawirusowi jest wszystko jedno, kogo zabije
Lekarka z Nowego Jorku ostrzega. Arabia Molette przyznała, że była w ostatnich dniach świadkiem wielu śmierci i stanowczo ostrzega, że nikt nie powinien czuć się bezpieczny.
Wirusowi jest wszystko jedno, kogo zabije. To nie ma nic wspólnego z wiekiem czy dostępem do opieki medycznej. To nieważne, jaka jest twoja pozycja społeczna czy ekonomiczna, rasa czy pochodzenie. Ten wirusa zabija mnóstwo ludzi - mówi lekarka.
Do stanów trafiły m.in. respiratory z Chin. Amerykańskie władze zakupiły ich 17 tysięcy. Każdy kosztował 25 tys. dolarów, więc na wszystkie transakcje przeznaczono łącznie 425 mln. O sprzęt ten walczą placówki w całym USA.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.