W weekend niemal każde turystyczne miejsce w Chinach przeżyło oblężenie. Pomimo ostrzeżeń władz i zaleceń aby pozostawać w domach, ludzie tłumnie wyszli na ulice.
Górski park Huangshan w prowincji Anhui musiał zostać zamknięty. 4 kwietnia jeszcze przed 8 rano wydano zawiadomienie, że w parku jest już 20 tys. osób czyli limit na całą dobę. Nie przyjmowano kolejnych turystów do następnego dnia.
Podobnie było w Pekinie i Szanghaju. Słynne nabrzeże Bundu zostało wypełnione kupującymi i turystami. Wiele kramów i restauracji, które były dotychczas zamknięte, zaczęło działać. W kilku miejscach wymagano rezerwacji.
Nagły ruch turystów spowodowany jest zniesieniem części ograniczeń. Władze apelują do obywateli Chin, aby z rozwagą korzystali z częściowej wolności, ponieważ epidemia koronawirusa jeszcze nie dobiegła końca. W Wuhan, czyli epicentrum, wciąż pojawiają się kolejne zakażenia, dziennie umiera po kilka lub kilkanaście osób.
Chiny cały czas planują wznowienie działalności niektórych sektorów gospodarki. W marcu ponownie otworzono kina, tylko po to by po dwóch tygodniach je zamknąć. Podobnie było z największymi atrakcjami turystycznymi m.in. murem chińskim. Wszystkie było otwarte zaledwie 10 dni. 31 marca zamknięto je na nowo w obawie przed rozprzestrzenieniem się wirusa.
W poniedziałek w Chinach odnotowano 39 nowych przypadków i 2 zgony. Łącznie w całym kraju zakażonych było 82 tys. osób, a ponad 3,3 tys. zmarło.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.