Wrocławskie zoo utrzymuje się głównie ze sprzedaży biletów. Epidemia koronawirusa pozbawiła je zysków. Straty są już liczone w milionach – poinformowała w poniedziałek wrocławska "Gazeta Wyborcza".
Pieniędzy starczy maksymalnie do końca czerwca. Co wtedy? Radosław Ratajszczak, prezes spółki ZOO Wrocław, nie wyklucza najbardziej drastycznego rozwiązania, o którym myśli już np. zoo w Neumünster w Niemczech. Niemieckie zoo rozważa zabicie niektórych zwierząt – głównie tzw. gatunków hodowlanych – aby stały się pożywieniem dla innych. Polskie prawo nie przewiduje takiej możliwości, ale dopuszcza możliwość zabicia zwierzęcia, żeby "skrócić jego cierpienia" (np. gdyby zwierzę umierało z głodu).
My też mamy cały szereg zwierząt domowych, więc jeżeli sytuacja będzie tak drastyczna, w co nie chcę wierzyć, to i takie rzeczy trzeba dopuszczać do myśli – powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prezes spółki ZOO Wrocław.
Zobacz też: Niezwykłe stworzenie pokazano światu. Nie ma mózgu, ale za to 720 płci
To ma być jednak ostateczność. Zoo ma nadzieję, że do tego nie dojdzie. Prowadzi już rozmowy z miastem na temat pomocy finansowej.
Zoo liczy też na pomoc odwiedzających. Przez internet można kupować vouchery "Na przyszłość". Są one ważne przez rok od daty zakupu. Ich ceny wahają się od 45 do 170 zł. Vouchery kupoważ można TUTAJ.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.