Do tej historii doszło w obozie KZ Watenstedt/Leinde w Dolnej Saksonii. Była to jedna z przeszło osiemdziesięciu filii obozu koncentracyjnego Neuengamme.
Liczbę ofiar śmiertelnych tego kompleksu szacuje się na przeszło 42 tys. Mimo to Neuengamme należy do najsłabiej rozpoznanych trybów w upiornej, nazistowskiej machinie wyzysku i śmierci. Po wojnie główny obóz przekształcono na więzienie, a na miejscu wielu filii nie ma dzisiaj nawet tablic pamiątkowych, ani jakichkolwiek znaków przypominających o ogromnych rzeszach maltretowanych tam ludzi.
Bez prawa do bliskości. O tym, jak łatwo było tam stracić zdrowie lub wręcz życie dobitnie świadczy historia opowiedziana przez Francine R. – francuską działaczkę ruchu oporu, która 6 lipca 1944 roku została skierowana z niesławnego obozu koncentracyjnego dla kobiet Ravensbrück do KZ Watenstedt/Leinde. Relacja została zamieszczona w graficznym wydaniu jej wspomnień, które właśnie ukazało się w Polsce jako "Kroniki Francine R". To jednocześnie dowód na to, że w obozach, pod butem hitlerowców, wszelki ludzki kontakt, wszelka próba okazania bliskości lub sympatii, mogła się skończyć tragicznie.
Drewniane pudełeczko. „Któregoś dnia poszłam z koleżanką odwiedzić pewną Polkę” – wspominała Francine R. Miała może jakieś 16 lat. Ta śliczna młoda dziewczyna zobaczyła w obozie chłopaka, który pochodził z jej miasteczka. Polacy mogli przychodzić tam, gdzie pracowaliśmy, ale nie było nam wolno opuszczać obozu. Ona rozpoznała tego chłopaka, wiedziała, że jest z tej samej miejscowości, ale on jej nie znał. W końcu w jednym miasteczku nie wszyscy muszą się znać.
Młoda Polka chciała zwrócić uwagę chłopca, nawiązać z nim relację. „Zdobyła drewniane pudełeczko, które ktoś musiałby mu przekazać, i napisała tam swoje imię, nazwisko i adres” – można przeczytać na kartach "Kronik Francine R". Skutki były opłakane.
W chwili, gdy była tym zajęta, akurat przechodził jakiś SS-man czy gestapowiec.
Jak oni dręczyli tę małą! Jak oni ją dręczyli! Coś potwornego! Kazali jej stać pod lodowatym prysznicem i wkładali jej głowę pod strumień!
Kiedy już się zaczynacie dławić, to wam wsadzają głowę do gorącej wody, do wrzątku.
Jak już jest po wszystkim, to jesteście na pewno bardziej martwi niż żywi! Kobiety w ciężkich butach z metalowymi obcasami deptały ją po brzuchu, aż w końcu pękła jej wątroba.
Wieczorem wracałam z pracy z Andrée, moją koleżanką, można powiedzieć towarzyszką niedoli, i poszłyśmy odwiedzić tę dziewczynę. Nie poznałyśmy jej! Była żółta, zielona, po prostu wszystkie kolory tęczy. I wyła, jak ona wyła!
16-letnia dziewczyna umarła tej samej nocy lub kolejnego dnia. „Czy to w ogóle jest ludzkie? Takie postępowanie?” – pytała później Francine. Odpowiedź jest oczywista.
Kamil Janicki – historyk i pisarz. Autor książek takich jak "Damy polskiego imperium", "Epoka hipokryzji", "Epoka milczenia" czy "Damy złotego wieku". A od niedawna także redaktor naczelny WielkiejHISTORII.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.