Ksiądz Dariusz T., który prowadził domową hodowlę marihuany, korzystał z pomocy byłego ministranta. Franciszek D., obecnie student w Szczecinie, według ustaleń prokuratury, miał służyć księdzu radą przy zakładaniu hodowli konopi, a także dostarczać tabletki ecstasy, które ksiądz sprzedawał.
Mężczyzna podejrzany jest o sprzedawanie i nieodpłatne przekazywanie księdzu narkotyków. Franciszek D. jest również podejrzany o pomaganie duchownemu w uruchomieniu uprawy marihuany. Miał m. in. przekazywać specjalne lampy, które stymulują wzrost roślin - mówi Roman Witkowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp.
24-latek znał się z Dariuszem T. od dawna. Mężczyzna od zawsze aktywnie działał w środowiskach kościelnych. Był także ministrantem. Nie wiadomo, czy to on zasugerował księdzu uprawę konopi indyjskich. Ustalono natomiast, że duchowny nieodpłatnie przekazywał studentowi część swoich plonów. Resztę sprzedawał lub przerabiał na specjalne "ciasteczka". Postępowanie trwa.
O sprawie wikarego z Gorzowa głośno zrobiło się w marcu. To wtedy wyszło na jaw, że ksiądz uprawiał na plebanii marihuanę, którą w postaci ciasteczek wręczał później wiernym. Miały mu za to grozić 3 lata więzienia, jednak najprawdopodobniej ewentualna kara dla duchownego będzie poważniejsza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.