Pracownicy hospicjum wierzą, że dzięki Havanie chore dzieci będą czuły się jak w domu. Dwumiesięczny piesek został zakupiony głównie z myślą o dwojgu podopiecznych hospicjum - Zuzi i Ignacym.
Zuzia nie widzi i nie słyszy, a kontakt można z nią nawiązać jedynie przez dotyk. Ignacy ma 4 miesiące i cierpi na zespół Menkesa. Zanim trafił do hospicjum, mieszkał z rodziną, która miała psy i koty. Chłopiec był do nich bardzo przywiązany.
Świat naszych podopiecznych zamyka się na murach hospicjum. Nie każde z nich może nawet wyjść do ogrodu. Chcemy, żeby tutaj nie było jak w placówce medycznej, ale jak w domu, gdzie są kochający ich ludzie, ale i domowe zwierzę. Skoro dzieciństwo ma być jedynym etapem ich życia, chcemy, żeby było jak najlepsze - powiedziała w rozmowie z łódzką "Wyborczą" prezes fundacji Gajusz, Tisa Żawrocka-Kwiatkowska.
Na pomysł kupna psa do hospicjum wpadła dyrektorka placówki, Natalia Pasiecznik. Jak podaje "Wyborcza", kobieta jest terapeutką w dogoterapii. Gdy właścicielka hodowli, z której pochodzi Havana, dowiedziała się, gdzie ma trafić buldog, nie chciała za niego żadnych pieniędzy.
Chcemy, żeby piesek dorastał razem z nimi. Wierzymy, że dzięki temu ich przyjaźń będzie głębsza - podkreśliła dyrektorka hospicjum.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.