Mężczyznę zobaczyła sąsiadka. We wtorek wieczorem na numer alarmowy zadzwoniła mieszkanka centrum Łodzi, która była świadkiem włamania. Na bieżąco relacjonowała policji, że widzi, jak mężczyzna wspina się po płocie, wchodzi na zadaszenie pomiędzy parterem a pierwszym piętrem sąsiedniej kamienicy i wybija szybę.
Funkcjonariusze, którzy pojechali pod wskazany adres, musieli skorzystać z pomocy straży pożarnej, żeby wejść do mieszkania przez okno - relacjonuje policja.
Funkcjonariusze słyszeli, że ktoś jest w mieszkaniu. Nikt nie reagował jednak na ich nawoływania. Ostatecznie policjanci znaleźli włamywacza w pawlaczu, bezskutecznie próbującego zasłonić się przechowywanymi w schowku przedmiotami.
Powiedział, że wysadzi całą kamienicę w powietrze. Włamywacz pokazał funkcjonariuszom trzymaną w rękach butelkę z przezroczystym płynem i zapalniczkę. Policjanci zaczęli z nim negocjować. Wykorzystując chwilę nieuwagi złodzieja, ściągnęli go z półki na której siedział i wyrwali zapalniczkę.
Grozi mu 10 lat więzienia. Płyn w butelce, którą groził policjantom, okazał się zwykłą wodą. 46-latek nie zdążył wynieść z łupów, chociaż mieszkanie zostało już przez niego splądrowane. Miał prawie 1,5 promila alkoholu w organizmie.