Do makabrycznej zbrodni miało dojść w kwietniu 2019 r. Jak podaje PAP, 10 kwietnia 38-latka była przesłuchiwana przez policję w Zgierzu (łódzkie) w sprawie zakupu środków poronnych. Kobieta nie potrafiła logicznie wytłumaczyć, czy je nabyła i w jaki sposób zakończyła się jej ciąża.
38-latkę skierowano do szpitala na badania. Wyszło na jaw, że dzień wcześniej kobieta urodziła. Śledczy ustalili również, że dziecko zostało zakopane w lesie niedaleko domu, w którym mieszka 38-latka. Policjanci odnaleźli we wskazanym miejscu reklamówkę, w której znajdowały się zwłoki dziewczynki.
Sekcja zwłok potwierdziła, że dziecko urodziło się żywe. Śledczy przekazali, że matka noworodka miała partnera, ale zerwała z nim kontakt, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. Przez cały czas ukrywała fakt, że spodziewa się dziecka.
W dniu porodu przebywała w domu. Rodzicom powiedziała, że źle się czuje. Gdy zaczęła odczuwać silny ból porodowy, udała się do łazienki, gdzie urodziła córkę. Dziewczynka dawała oznaki życia, było wyczuwalne jej tętno. Następnie, kobieta udała się do kuchni, tam odcięła pępowinę, po czym umieściła dziecko w foliowej torbie na odpady - powiedział w rozmowie z PAP Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Zobacz także: Zatrzymanie podejrzanego o zabójstwo ciężarnej żony
Kobieta początkowo przyznała się do zabójstwa noworodka, ale później zaprzeczyła oskarżeniom. Twierdziła, że nie była świadoma swoich działań. Biegli nie znaleźli jednak przesłanek, które mogłyby świadczyć o tym, że 38-latka była niepoczytalna.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.