Nie było z nim kontaktu przez 55 godzin. Łowca huraganów Josh Morgerman schronił się w szkole podstawowej w Marsh Harbour na Bahamach. Jego ostatni post na Twitterze bardzo zaniepokoił znajomych i fanów: "Walenie. Trzeszczenie. Szyby wypadają z okien. Przenosimy dzieci owinięte w koce do bezpieczniejszego miejsca".
Wreszcie odezwał się we wtorek wieczorem czasu miejscowego. Łowca zapewnił odbiorców, że żyje i udało mu się dotrzeć do Nassau, stolicy Bahamów. Morgerman wspomina, że uważał "solidną, betonową szkołę" za dobre schronienie. "Myliłem się". Podkreśla, że Dorian jest najsilniejszym huraganem, z jakim miał do czynienia przez 28-lat pracy.
Wiatry waliły w budynek z siłą tysiąca młotów. Wyślizgnąłem się w trakcie oka i zobaczyłem, że większość szkoły została zniszczona, a samochody leżą porozrzucane po parkingu - relacjonuje Morgerman.
Musieli przenieść się w bezpieczniejsze miejsce. Wszyscy, którzy do tej pory ukrywali się w szkole, skorzystali z oka huraganu i z pomocą nielicznych działających samochodów przedostali się do budynku rządowego.
Wypełniali go przerażeni ludzie, którzy musieli uciekać ze swoich zawalonych domów. Całe dzielnice zostały zmiecione przez najpotężniejszą siłę, jaką widziałem - podkreśla Morgerman.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.