Zwłoki 37-latka odnalazła w niedzielę Grupa Specjalna Płetwonurków RP. Z prośbą o włączenie ich do akcji poszukiwawczej zwróciła się żona mężczyzny.
Do tragedii doszło 6 grudnia w Lublinie. Ok. godz. 17 ojciec i syn wypłynęli na Zalew Zemborzycki własnym rowerem wodnym. W nocy urwał się z nimi kontakt i nie wrócili do domu.
Następnego dnia odnaleziono zwłoki 60-latka i wywrócony rower wodny. Poszukiwania młodszego mężczyzny trwały ponad trzy tygodnie. Policja prowadzi dochodzenie w sprawie tragedii, ale przypuszcza, że rower mógł przewrócić się z powodu bardzo silnego wiatru.
Ci ludzie w nocy walczyli wszystkimi siłami o życie i próbowali dopłynąć do brzegu. Ojciec trzymał się roweru, a syn próbował płynąć do brzegu. Utonęli z powodu lodowatej wody, czyli w głębokiej hipotermii. Nie mieli kombinezonów asekuracyjnych, które dawałyby ogromne szanse na przeżycie - przekazał "Kurierowi Lubelskiemu" Maciej Rokus z Grupy Specjalnej Płetwonurków RP.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.