Marek Falenta, skazany w tzw. aferze podsłuchowej na 2,5 roku więzienia, karę odbywa na stołecznym Służewcu. Do tego zakładu karnego trafił po tym, gdy uciekł z Polski przed wymiarem sprawiedliwości i został zatrzymany w Hiszpanii.
Teraz w liście do redakcji "Gazety Wyborczej" skarży się na warunki w jakich musi odbywać karę.
- Od 4 miesięcy przebywam w izolatce (...) Temperatura w celi to około 10 stopni przez przeciągi z otwartych drzwi (...) Mój konwój do innych miejsc np. sądów i Zakładów Karnych odbywa się w 8 funkcjonariuszy w pełnym uzbrojeniu z karabinami i często w kajdankach zespolonych - żali się biznesmen Marek Falenta.
Zobacz też: Listy Marka Falenty. Marek Jakubiak komentuje
W utrzymanym w dramatycznym tonie liście skazany w aferze podsłuchowej zwraca również uwagę na rzekome problemy zdrowotne. - Na lewe oko nic nie widzę - przekonuje.
Władze więzienia, przypominają, że Marek Falenta podczas zatrzymania w Hiszpanii groził wyskoczeniem przez okno, więc specjalne środki, którymi został objęty są podyktowane dbałością o jego bezpieczeństwo.
Marek Falenta kilkakrotnie już groził, że jeśli nie zostanie zwolniony z więzienia, to ujawni prawdę o podsłuchach i swoich politycznych mocodawcach. Latem media obiegła treść listów, jakie wysyłał m.in. do polskich władz i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Przeczytaj też:
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.