Martin Skinner spóźnił się na własną rozprawę dwie godziny. Inwestor budowlany zaparkował swojego mclarena przed budynkiem sądu w Worthing (Wielka Brytania), po czym wszedł do środka, tłumacząc się, że nie zadzwonił mu budzik.
Sąd nie kupił tego tłumaczenia. Zachowanie Martina Skinnera określił jako "aroganckie". Za wypadek z 24 sierpnia ubiegłego roku skazał go na 22 miesiące więzienia. Odebrał mu też do maja 2022 roku prawo jazdy.
Skasował porsche za 140 tys. funtów (677 tys. zł). Porsche 911 GT3, którym w dniu wypadku kierował Skinner, z impetem wjechało w drzewo. Siła uderzenia była tak duża, że cały silnik wyleciał na zewnątrz.
Kierowca zażywał wcześniej kokainę. W wypadku ucierpiała jego pasażerka, która doznała trwałego urazu mózgu. Skinner również był w ciężkim stanie. W szpitalu nie zgodził się na pobranie dodatkowej próbki krwi, która pomogłaby policji ustalić, jak dużo kokainy znajdowało się w jego organizmie – informuje "The Telegraph".
Bogacz nie przyznawał się do winy. Długo utrzymywał, że do wypadku przyczyniła się zła nawierzchnia. W ostatniej chwili wziął jednak na siebie odpowiedzialność. 30-letnia pasażerka zeznała, że błagała go, aby zwolnił, ale Skinner ignorował jej prośby.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.