Sąd uznał nastolatkę za niewinną. Brooke Skylar Richardson oczyszczono z oskarżeń o zabójstwo, nieumyślne spowodowanie śmierci i stworzenie zagrożenia dla życia dziecka. Jedyny zarzut, jaki zostanie postawiony 20-latce, będzie dotyczyć znieważenia zwłok. Ława przysięgłych składała się z siedmiu kobiet i pięciu mężczyzn. Decyzję o uniewinnieniu podjęto po 5-godzinnej naradzie.
Prokuratorzy nie zgadzają się z wyrokiem. Oskarżyciele twierdzili, że Richardson zabiła noworodka chwilę po urodzeniu go w domowej łazience. Wspierał ich patolog sądowy, który podczas procesu zeznał, że dziecko zginęło w wyniku przemocy.
Brooke odebrała życie własnej córce, zniszczyła wszystkie dowody jej narodzin i pochowała ją na podwórku - mówili prokuratorzy.
Zwyciężyła linia obrony. Adwokaci oskarżanej 20-latki przekonywali sędziego i ławę przysięgłych, że dziecko urodziło się martwe. Richardson zapewniała, że zakopała zwłoki noworodka, ponieważ była skołowana i przerażona. W czasie procesu miało też dojść do złożenia przez kobietę wymuszonych przez władzę zeznań – donosi news.sky.com.
Richardson była oskarżana morderstwo. Pochodząca z Ohio 20-latka od początku nie przyznawała się do zabicia swojej córki. Ciało noworodka znaleziono dwa miesiące po urodzeniu. Było zakopane na terenie rodzinnego ogródka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.