Sylvi Listhaug twierdzi, że z palaczy robi się pariasów. 41-latka, która objęła urząd norweskiego ministra zdrowia w piątek podkreśliła, że nie będzie się bawić w "policję moralną" i jej polityka nie będzie się opierać na stygmatyzacji.
Ludzie powinni palić, pić i jeść tyle czerwonego mięsa, ile im się podoba. Władza może ich informować, ale myślę, że ludzie sami wiedzą, co jest zdrowe, a co nie – powiedziała Sylvi Listhaug, cytowana przez BBC.
Norweska minister sama jest palaczką. Kiedyś paliła więcej, dziś zaciąga się dymkiem jedynie okazjonalnie. Zaznacza, że palenie papierosów szkodzi zdrowiu, ale nie zamierza piętnować tych, którzy się na to decydują.
Z palaczy robi się pariasów, przez co czują się trochę tak, jakby musieli się ukrywać, co jest moim zdaniem głupie. Palenie szkodzi, nie jest dobre, ale dorośli sami powinni decydować o tym, co robią. My jako rząd możemy jedynie dostarczać im informacji, tak aby ich wybory były świadome – stwierdziła.
Słowa minister odbiły się głośnym echem. Jej wypowiedź skrytykowała między innymi Anne Lise Ryel, sekretarz generalna Norweskiego Towarzystwa ds. Walki z Rakiem, która mówi, że tego typu słowa są potencjalnie szkodliwe dla zdrowia publicznego. Według niej wielu palaczy będzie się powoływać na opinię minister, a postępy, jakie poczyniono w sferze zdrowia publicznego, "cofną się o kilkadziesiąt lat".
Kontrowersje nie są Listhaug obce. W ubiegłym roku członkini prawicowej Partii Postępu, ówczesna minister sprawiedliwości i bezpieczeństwa, została zmuszona do rezygnacji z po tym, jak oskarżyła Partię Pracy i Chrześcijańską Partią Ludową o przedkładanie "interesów terrorystów" nad krajowe bezpieczeństwo. W 2016 roku z kolei była krytykowana za to, że wyskoczyła z łodzi do Morza Śródziemnego, żeby "poczuć się jak uchodźca".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.