Sekta, którą założyła, nazywa się The Family. W latach 70. i 80. oskarżono ją o więzienie i indoktrynację dzieci. Hamilton-Byrne twierdziła, że jest wcieleniem Jezusa Chrystusa. Wyznawacy stworzonego przez nią kultu łączyli narkotyzowanie się z mistycyzmem i chrześcijaństwem.
Na większość zarzutów nigdy nie odpowiedziała przed sądem. Sektę założyła w latach 60. Uruchomiła proceder polegający na adoptowaniu dzieci, a potem zamykaniu ich w domu, w którym panowały surowe zasady. Wychowankowie The Family nie chodzili do szkół. Ich edukacją zajmowali się członkowie sekty.
Dzieciom rzekomo podawano narkotyki. Miały też być bite, głodzone i indoktrynowane. Policja zaczęła prowadzić śledztwo w sprawie kultu w latach 80. Grupę udało się rozbić, a dzieci uwlonić. Hamilton-
Byrne skazano jednak tylko raz, za oszustwo. Kobieta musiała zapłacić 3450 dolarów (ok. 13 tys. zł) kary.
Oglądaj też: Sakwa szamana sprzed 1000 lat. Naukowcy ją otworzyli i zrobili wielkie oczy
W późniejszych latach Australijka cierpiała na demencję. Jak donosi BBC, zmarła w domu starców w Melbourne. Były śledczy Lex de Man, który w latach 80. zjamował się sprawą Hamilton-Byrne, powiedział, że "nie uronił ani jednej łzy" na wieść o śmierci założycielki sekty.
Dla mnie dzisiejszy dzień przynosi koniec życia jednej z najbardziej zepsutych osób w stanie Victoria - powiedział.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl