Kulił się w torbie nieżyjącej matki. Chris "Brolga" Barns prawie 12 lat temu przygarnął małego kangura, którego matka została śmiertelnie potrącona na autostradzie. Maluch nazywany Rogerem był jego pierwszym wychowankiem, ale wkrótce Barns założył "sanktuarium kangurów" na terenie rezerwatu Alice Springs w Australii.
Roger rósł jak na drożdżach. Jako dorosły kangur miał 2 metry wysokości i 89 kg wagi. Według jego opiekuna zawsze wyróżniał się spośród innych samców wzrostem i muskulaturą. Szybko stał się alfą w stadzie kangurów z sanktuarium - informuje BBC.
Stał się sławny w 2015 r. Na profilu Kangaroo Sanctuary Alice Springs na Facebooku zaczęły pojawiać się zdjęcia Rogera miażdżącego metalowe wiadro, co miało być jego ulubioną rozrywką. Wiele osób nie mogło uwierzyć, że kangury mogą być tak umięśnione i myślało, że fotografie zostały przerobione komputerowo.
Na początku był do mnie bardzo przywiązany. Jednak kiedy dorósł, zaczął mnie postrzegać jako konkurencję i chciał ze mną walczyć - wspomina Barns.
Roger zmarł z przyczyn naturalnych. W ostatnich latach cierpiał z powodu artretyzmu i zaburzeń wzroku. Kangury mogą dożyć nawet 14 lat, ale rzadko im się to udaje na wolności, głównie z powodu dingo i stad dzikich psów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.