Donald Trump zaskoczył reporterów. Prezydent Stanów Zjednoczonych mówił na konferencji prasowej m.in. o tym, że koronawirus umiera najszybciej w "świetle słonecznym". Później zasugerował, że można spróbować "wprowadzić mocne światło do organizmu pacjenta" i "zobaczyć jaki da to efekt". W szok wprawiły kolejne słowa. Trump zdradził, że zna środek dezynfekujący, "który zabija wirusa w minutę".
Możemy spróbować wstrzyknąć go do organizmu. Robi naprawdę świetną robotę w płucach. Powinniśmy spróbować - mówił.
Na prezydenta wylała się fala krytyki. Na temat jego słów wypowiadali się różni lekarze czy dziennikarze. Eksperci natychmiast zaznaczyli, że wstrzykiwanie środka dezynfekującego do organizmu może zabić.
Zobacz także: Andrzej Wnuk: na podstawie maila nie przekażemy spisu wyborców
Donald Trump musi się tłumaczyć
Prezydent USA narobił sobie problemów i teraz próbuje jakoś z tego wybrnąć. Stwierdził, że słowa o wstrzykiwaniu środków wypowiedział sarkastycznie i były one skierowane bezpośrednio do dziennikarzy - informuje polsatnews.pl.
Czytaj także:
- Doniesienia o stanie zdrowia Kim Dzong Una są nieprawdziwe? Donald Trump zabrał głos
- Konflikt USA-Iran. Donald Trump grozi zestrzeliwaniem irańskich okrętów
Później wyjaśnił też, że chodziło mu o wcieranie środka dezynfekującego w ręce. "Prezydent Trump wielokrotnie mówił, że Amerykanie powinni konsultować leczenie koronawirusa z lekarzami, powiedział to też, na czwartkowym briefingu. Media wyjęły słowa prezydenta z kontekstu i opatrzyły je negatywnymi nagłówkami" - poinformowała w oświadczeniu rzecznik prasowa Białego Domu Kayleigh McEnany.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.