Najwięcej lodu straciły lodowce Underwood, Bond, Adams, Vanderford i Totten. Wszystkie znajdują się nad zatoką Vincennes. Dotąd naukowcy wiedzieli tylko o ciepłych prądach roztapiających ten ostatni lodowiec. Był to jedyny taki punkt na wschodzie Antarktydy. Teraz okazało się, że problem jest o wiele poważniejszy.
Tempo utraty zewnętrznej powierzchni lodowców jest pięciokrotnie szybsze niż w 2008 roku. Od tego czasu straciły one 3-metrową warstwę lodu. Niepokojące dane pozyskała NASA ze zdjęć satelitarnych. Przetworzono o wiele więcej danych niż do tej pory. Wyniki zaskoczyły naukowców i jednocześnie bardzo zmartwiły.
Eksperci obawiają się podniesienia poziomu mórz i oceanów na całym świecie. Twierdzą, że stopnienie całego lodu w tym rejonie Antarktydy skończyłoby się katastrofą. Lustro wody w oceanach znalazłoby się o 28 metrów wyżej niż teraz - przewidują specjaliści NASA. Wcześniej szacowano, że stopnienie tylko lodowca Totten podniosłoby poziom wód o 3 metry.
To taka sama ilość wody jak po stopnieniu czterech Grenlandii - powiedziała na poniedziałkowej konferencji prasowej glacjolog Catherine Walker z Centrum Lotów Kosmicznych Goddard (NASA).
Specjaliści podejrzewają, że winowajcą są ciepłe prądy oceaniczne. Sytuacja jest podobna jak w przypadku lodowca Totten. Ruchy lodowców i zmiany wiatrów sprawiają, że ciepła woda coraz szybciej topi lód. Eksperci podkreślają, że tempo zmian na wschodzie Antarktydy jest wolniejsze niż na zachodzie, jednak niepokojący proces już się rozpoczął.
Naukowcy sądzą, że to dopiero początek nowych odkryć na Antarktydzie. NASA rozpoczęła program przetwarzania ogromnej liczby zdjęć satelitarnych, który - jak się sądzi - w ciągu 10 lat przyniesie wiele nieznanych dotąd danych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.