Naukowcy ogłosili niesamowite odkrycie na Antarktydzie. Przeglądając zdjęcia satelitarne natknęli się na plamy zanieczyszczeń. Okazało się, że są nimi zwierzęce odchody. Podążając ich śladem dotarli do miejsca, którego nie odkrył dotąd żaden człowiek. Żyje w nim prosperująca kolonia pingwinów białookich, która liczy 1,5 mln osobników.
Zwierzęta znalazły idealną ostoję. Została nią jednej z wysp, których skupisko nazywane jest Danger Islands (niebezpieczne wyspy – przyp. red.). Miejsce to otaczają zdradliwe wody i cienki lód. Zapewne dlatego kolonia pozostawała nieodkryta przynajmniej przez ostatnie 2800 lat.
Odkrycie nie zostało jeszcze opublikowane. O jego dokonaniu poinformowano 11 grudnia w Waszyngtonie na konferencji amerykańskich geofizyków.
Badacze godzinami przeglądami zdjęcia satelitarne. Chcieli lepiej poznać zwyczaje pingwinów białookich. Przełom nadszedł, gdy pomocy udzieliło NASA. Jego pracownicy opracowali algorytm, który nauczył komputery wykrywać ślady pingwinów. Efekt jego działania przerósł oczekiwania naukowców.
Myśleliśmy, że doskonale znamy wszystkie miejsca, w których zwierzęta te żyją. Nie spodziewaliśmy się, że mogą być tam, gdzie odkryto kolonię – powiedziała ekolożka Heather Lynch ze Stony Brook University podczas wspomnianej konferencji.
Pingwiny białookie znalazły się pod lupą naukowców na początku lat 90. To właśnie wtedy populacja tych zwierząt zaczęła się kurczyć. Nie było to zjawisko o znamionach katastrofy, ale postępowało z roku na rok. Najbardziej prawdopodobna hipoteza wiąże ten proces z ocieplaniem się klimatu naszej planety.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.