Do gwałtu na dziennikarce miało dojść w latach 90. W złożonym w listopadzie ub.r. pozwie E. Jean Carroll przekonuje, że Donald Trump zaatakował ją w luksusowym domu towarowym Bergdorf Goodman na Manhattanie w Nowym Jorku.
Trump zaprzecza oskarżeniom
Dziennikarka twierdzi, że prezydent USA miał dopuścić się na niej gwałtu w sklepowej przymierzalni, kiedy przymierzała bieliznę. Według relacji kobiety Trump przycisnął ją siłą do ściany, a następnie "włożył palce w okolice części intymnych”. Biały Dom już w 2019 roku wydał oświadczenie, w którym oświadczył, że sprawujący urząd prezydenta Donald Trump "nie ma pojęcia", kim jest Carroll.
Prawnicy 76-letniej felietonistki złożyli oficjalne pismo do sądu, w którym proszą o zgodę na uzyskanie próbki materiału genetycznego głowy państwa Stanów Zjednoczonych. Sławna dziennikarka uważa, że znajduje się on na posiadanej przez niej sukience, którą kobieta rzekomo miała mieć na sobie podczas gwałtu. Obrońcy chcą, żeby próbka została przekazana do 2 marca 2019 roku – donosi CNN.
Niezidentyfikowane męskie DNA na sukience może udowodnić, że Donald Trump nie tylko wie, kim jestem, ale także, że brutalnie zaatakował mnie w szatni Bergdorf Goodman, a następnie zniesławił, kłamiąc o tym i kwestionując moją osobę – oświadczyła E. Jean Carroll.
E. Jean Carroll pisze felietony dla "Elle"
W redakcji magazynu pracuje od 26 lat. Szczegóły rzekomej napaści seksualnej Donalda Trumpa po raz pierwszy opisała w wydanej przez siebie książce, której fragment ukazał się na łamach niektórych amerykańskich mediów.
Próbuje sprzedać nową książkę - to powinno wskazywać na jej zamiary – stwierdził Trump w jednym z wywiadów na temat oskarżeń dziennikarki.
Zobacz także: #ToNieJestZgoda: Najbardziej bulwersujące wymówki gwałcicieli
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przezdziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.