*Zespół medyczny obecny na pokładzie próbował ją ratować. *To jednak nie przynosiło rezultatów. Po wylądowaniu w Minneapolis kobietą zajęli się ratownicy. 48-latkę reanimowano przez godzinę w rękawie na lotnisku, ale to także nie pomogło.
Na pokładzie maszyny było 146 pasażerów oraz sześciu członków załogi. Nie pozwolono im wyjść dopóki ostatecznie nie stwierdzono zgonu kobiety. Zwłoki przykryto brezentem i wypuszczono pasażerów.
Wokół zachowania personelu pojawiły się pewne kontrowersje. Jak podaje "New York Post", niektórzy podróżni uważali, że medycy "ciągnęli kobietę" między siedzeniami zamiast przenieść ją na składanych noszach. Inni zarzucali, że nieprzytomnej nie przykryto kocem, choć była "półnaga".
Sprawę skomentował rzecznik lotniska Pat Hogan. Jego zdaniem obsługa zachowała się książkowo. Miała też użyć noszy, choć ratowana faktycznie nie miała na sobie spodni. Ale "priorytetem było ratowanie jej życia", nie dbałość o jej wygląd. W podobnym tonie wypowiedział się rzecznik linii American, Ross Feinstein. Stwierdził, że załoga na pokładzie zrobiła wszystko, co należało.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.