Zdjęcia satelitarne gigantycznej chmury dymu udostępnił serwis sat24.com. Dzięki nim można na bieżąco śledzić, jak się porusza. Dym z Biebrzy zdołał już dotrzeć nad Warszawę.
Z pożarem Biebrzańskiego Parku Narodowego wciąż walczy wielu strażaków. Ogień nadal się rozprzestrzenia - objął już ponad 6 tysięcy hektarów.
Zobacz także: Dramatyczna walka strażaków. Próbują ratować, co się da. "Jest bardzo trudno"
Jeśli chcemy sobie wyobrazić sobie tę powierzchnię, to jest to obszar wielkości około 8 tys. boisk piłkarskich. Jest to naprawdę ogromny obszar, gdzie giną zwierzęta, miejsca lęgowe tych zwierząt i jest to też trudny teren do działań strażackich - stwierdził rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Krzysztof Batorski podczas rozmowy z Wirtualną Polską.
Jak twierdzą służby gaśnicze, przyczyna pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym na razie nie jest znana. Podkreślają też, że do pojawienia się ognia w tak delikatnym środowisku przyrodniczym może dojść na skutek iskry czy wyrzucenia przez człowieka niedopałka papierosa.
Czytaj także:
- Spłonęło już 4 tys. ha Biebrzańskiego Parku Narodowego. Rząd zapowiada wsparcie
- Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Spłonęło ponad tysiąc hektarów
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Dym widoczny z wielkiej odległości
Na miejscu przykrych wydarzeń obecny jest reporter Wirtualnej Polski Klaudiusz Michalec. Donosi on, że bardzo trudno jest dostać się w okolice pożaru, bo całą sytuację utrudnia silny wiatr, a także grząski i trudno dostępny teren.
Dym widoczny jest z kilkudziesięciu kilometrów. W akcji ratowania terenów Biebrzańskiego Parku Narodowego biorą udział również samoloty gaśnicze i helikopter. - To, co tu się dzieje, to jest armagedon - donosi Michalec.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.