Urodziła chłopca przez cesarskie cięcie. 37-letnia Claire Gurney z angielskiego miasta Kettering po narodzinach syna czuła się z godziny na godziny coraz gorzej. Twierdzi, że lekarze zbagatelizowali jej obawy i wypisali ją ze szpitala.
Przerażona matka widziała, że jej brzuch zaczął sinieć. Dwa dni po porodzie zadzwoniła po pogotowie. Brzuch bolał ją coraz bardziej, stał się prawie czarny i wydzielał bardzo nieprzyjemny zapach. Oprócz tego cierpiała z powodu gorączki.
Następnego dnia trafiłam na stół operacyjny - relacjonuje Claire Gurney.
Zobacz też: Problemy z gardłem i metody na ich zwalczenie
U świeżo upieczonej matki wykryto rzadką i bardzo groźną infekcję. Lekarze szpitala w Kettering zdiagnozowali u 37-latki martwicze zapalenie powięzi. To ostre zakażenie podskórnej tkanki łącznej, które błyskawicznie atakuje organizm chorego. Może skończyć się kalectwem, a nawet śmiercią.
Operacja trwała dwie godziny. Lekarze wycięli z brzucha Gurney prawie 2,3 kg martwej tkanki. Przerażona matka czworga dzieci podkreśla, że mogła umrzeć. Po miesiącu spędzonym na intensywnej terapii została wypisana na swoje życzenie. Jednak codziennie musi wracać po antybiotyki.
Jest przekonana, że zaraziła się przez cesarskie cięcię. Brytyjka twierdzi, że nie ma innego wyjaśnienia sytuacji. Gdyby zakażenie wdało się przed terminem porodu, dałoby o sobie znać wcześniej. Rozważa podjęcie kroków prawnych przeciwko szpitalowi. Rzecznik Kettering General Hospital NHS Foundation Trust w rozmowie z "The Sun" wyraził ubolewanie z powodu sytuacji pani Gurney, ale podkreśla, że źródło jej infekcji nie zostało jeszcze ustalone.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.