Kierowca skutera miał ogromne szczęście. 57-letni Holender późnym wieczorem wjechał na przejazd kolejowy we wsi Den Dolder, nie zwracając uwagi na znaki stop. Szlabany były opuszczone, migały także światła ostrzegawcze. Kierowca skutera zdawał się tego nie zauważać i prześlizgnął się między rogatkami.
Wjechał skuterem wprost pod nadjeżdżający pociąg. 57-latek nie zdążył przejechać przed lokomotywą, która uderzyła w tył jego pojazdu. Kierowca skutera wywrócił się i wylądował kilka metrów za przejazdem kolejowym.
Na nagraniu widać, że dosłownie pół sekundy dzieliło go od śmierci. Gdyby doszło do centralnego zderzenia z pociągiem, właściciel skutera raczej nie miałby szans na przeżycie. Sam zainteresowany chyba nie zdawał sobie z tego sprawy, bo otrzepał się i spokojnie chciał kontynuować jazdę.
Kierowcę skutera zatrzymał inny kierowca. 57-latek już wsiadł na jednoślad, kiedy tuż przed nim zatrzymała się ciężarówka. Kierowca włączył światła awaryjne, wyskoczył z samochodu i wyraźnie wstrząśnięty zaczął rozmawiać z właścicielem skutera. Wezwana na miejsce policja odkryła, że 57-latek był nietrzeźwy. Trafił za to do aresztu - informuje portal Regio90.
Nagranie wywołało ogromne poruszenie w Holandii. Wiele osób podkreśla, że miejscowi od dawna uważają przejazd kolejowy w Den Dolder za bardzo niebezpieczne miejsce. Ostatni wypadek śmiertelny wydarzył się tam dwa lata temu. W dyskusję włączył się nawet Pieter van Vollenhoven, mąż księżniczki Margriet z Holandii.
Wielu mówi o braku zabezpieczeń na tym przejeździe kolejowym, ale nikt nie mówi o własnej odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo. Sygnały ostrzegawcze były w tym przypadku celowo ignorowane - napisał zniecierpliwiony van Vollenhoven na Twitterze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.