"Koza" zaczęła nabierać wody ok. 100 mil morskich na południe od Freetown, stolicy Sierra Leone. W komunikacie wspomniano, że woda wdarła się do maszynowni, jednostka mocno przechyliła się, a załoga przygotowuje się do opuszczenia statku.
Polski frachtowiec dowiózł uratowanych do Freetown. Nie ma informacji na temat aktualnego stanu tureckiego statku. Zdjęcie przekazał nam członek polskiej załogi - donosi maritimebulletin.net.
Główny mechanik i kapitan czekali do samego końca, ich podjął masowiec "TD Tokyo". Po trzynastu członków załogi "Kozy" zgłosili się wcześniej marynarze ze Szczecina. Na miejscu zjawił się też chłodniowiec "Hai Feng 895”.
Załoga frachtowca „Koza” czekała na pomoc na pokładzie. Wszyscy mieli już kamizelki ratunkowe. Gotowa do użycia była szalupa oraz tratwa. "ESL Europa” podjął większość rozbitków. Akcję koordynował JRCC Stavanger, norweski ośrodek koordynujący działania ratownicze - dodaje "Gazeta Wyborcza".
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.