Na komisariat w Poznaniu zgłosiła się kobieta objęta kwarantanną. "Z rozbrajającą szczerością powiedziała policjantom, że przyjechała autobusem ze Słubic, gdzie w specjalnym ośrodku miała obowiązek spędzić 14 dni. Spędziła w nim tylko na jedną noc.
Wróciła z Berlina i nie miała się gdzie podziać. Kobieta wyznała, że "rodzina nie chce jej znać" i nie ma domu, w którym mogłaby przejść kwarantannę. Na granicy niemiecko-polskiej zmierzono jej temperaturę. Była w normie, jednak zgodnie z procedurami kobietę skierowano do ośrodka w Słubicach.
Uciekła z kwarantanny. Kobieta nie chciała jeść kiełbasy
Uciekinierka wyjaśniła policji, że personel ośrodka był dla niej niemiły, co stanowiło jeden z powodów ucieczki. Drugim były posiłki: podano chleb i kiełbasę. Kobieta jest wegetarianką, dlatego uznała, że "nie chce mieć z tymi ludźmi nic wspólnego" i wyszła z ośrodka.
Zobacz też: Koronawirus w Polsce. Insp. Mariusz Ciarka opisuje, jak wygląda kontrola osób na kwarantannie
Niestety to prawda. Jak tak dalej pójdzie to nas wykończą - komentuje Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy poznańskiej policji.
Wsiadła w autobus, a potem pociąg i dostała się do Poznania. Uciekinierka przyjechała na komisariat w środę i szybko została odseparowana od policjantów i innych interesantów. W Poznaniu nie znaleziono miejsca dla kobiety, dlatego w czwartek przed południem uciekinierka została przewieziona z powrotem do Słubic.
Specjalna firma przewozowa spasowała. W związku z tym do ośrodka kwarantanny w Słubicach kobietę przewiezie nasza konwojówka - poinformował Borowiak.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.