Przykry widok od razu przykuł uwagę strażników. Patrol poznańskiej straży miejskiej idący w piątek ul. Za Bramą zobaczył staruszkę siedzącą w zaparkowanym samochodzie. Auto stało w pełnym słońcu i wszystko wskazywało na to, że kobieta była w nim zamknięta od dłuższego czasu.
Płakała, była roztrzęsiona i spocona - relacjonował interweniujący strażnik.
Porozumieli się ze staruszką za pomocą kartki. Przed ewentualnym wybiciem szyby poznańscy strażnicy musieli się upewnić, że kobieta rzeczywiście potrzebuje pomocy. Dlatego napisali na kartce: "Czy oczekuje pani pomocy? TAK NIE".
Bez wahania wskazała na "TAK". Strażnicy powiadomili o wszystkim pogotowie ratunkowe i policję. Po kilku minutach na miejscu byli już ratownicy medyczni oraz kierowca samochodu, który otworzył drzwi pojazdu.
Z samochodu buchnęło gorące powietrze. W ocenie ratowników 75-letnia kobieta wymagała pomocy specjalistycznej - informują strażnicy.
Staruszka długo czekała na uwolnienie. Z biletu parkingowego wynika, że 75-latka była zamknięta w stojącym na słońcu samochodzie przez godzinę i 15 minut. Staruszka trafiła do szpitala. Poznańska prokuratura jeszcze nie zdecydowała, czy postawi synowi 75-latki zarzuty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.