Jak donosi "Gazeta Wyborcza", wszystko zaczęło się 17 kwietnia. Wówczas Andrzej G. udał się do szpitala, gdzie został poddany testom na obecność koronawirusa. Wynik był dodatni, wobec czego otrzymał nakaz przebywania w kwarantannie.
Mężczyzna jednak do nakazu się nie stosował - informuje Mirosław Wachnik, prokurator okręgowy w Radomiu, cytowany przez "GW".
Zobacz także: Gdzie jest Kim Dzong Un? Spekulacje o stanie zdrowia dyktatora
Śledczy ustalili, że mieszkaniec Radomia opuszczał dom bez maseczki i spotykał się z innymi ludźmi. W minioną środę znów stawił się w radomskim szpitalu, by poinformować, że poczuł się gorzej.
Na SOR-ze zachowywał się niestosownie, był agresywny i jak się okazało, nietrzeźwy. Po awanturze opuścił szpital. Podjęto decyzję o zatrzymaniu go, bo jego zachowanie stwarzało zagrożenie dla innych - relacjonuje Wachnik.
Czytaj także:
- Kancelaria Sejmu ogłosiła gigantyczny przetarg. Potrzeba ponad 10 ton słodyczy
- Wybory prezydenckie 2020. Jacek Sasin: data 10 maja obowiązuje
"Szarpał się z policjantami"
Gdy funkcjonariusze chcieli zatrzymać Andrzeja G., ten rzucił się na nich. Jednemu rozerwał kombinezon ochronny, natomiast drugiemu zerwał z twarzy maskę oraz okulary ochronne. Zbiec nie zdołał - został zatrzymany.
Mężczyzna usłyszał już zarzuty dotyczące narażania zdrowia i życia wielu osób. Teraz grozi mu nawet do 10 lat więzienia. Trwa też ustalanie listy osób, z którymi miał kontakt. Tym zajmuje się sanepid. Niewykluczone, że Andrzej G. kogoś zaraził.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.