Masłowski odpowiadał m.in. za materiały o sporcie, wojsku i policji. Jego ostatnim był krótki reportaż o garniturze dla konia. Potem była wielka draka w redakcji. Jak sam przyznał, temat o koniu był banalny, ale i przy nim szef kazał mu postąpić wbrew sumieniu.
Usłyszałem, że warto byłoby w tym temacie dodać zdanie, że taki koń w garniturze pasowałby na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Licho ta zmiana wygląda - wyznał reporter.
Reporter usłyszał, że spóźnił się z materiałem na emisję, więc traci pracę. Dziennikarz twierdzi, że to powód zmyślony. Bo szefowi już wcześniej "kilka razy odmawiał podania nieprawdziwej, szkalującej opozycję informacji".
I nie musicie pisać, jak przykro i szkoda, bo żałować trzeba tych, którzy w tej redakcji nadal muszą pracować. Większość z nich ma nadzieję, że kiedyś wrócą normalne czasy bez cenzury, ingerowania w tematy i zakazu krytyki partii rządzącej. I za nich trzeba trzymać kciuki - pisze Masłowski.
Jego konto na Twitterze ucichło w październiku 2015 roku. Choć jak reporter sam pisze, "nie popiera ani lewej ani prawej strony, klasę polityczną uważając za szubrawą", w komentarzach do debaty Komorowski-Duda zdecydowanie kibicował byłemu prezydentowi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.