Chłopiec był między innymi przypalany papierosami i bity paskiem. Ośmioro jego rodzeństwa zmuszano do przyglądania się torturom, a czasem też do brania w nich aktywnego udziału - podaje "Daily Mirror".
Rodzice Anthony'ego wezwali policję na dzień przed jego śmiercią. Matka chłopca twierdziła, że 10-latek spadł ze schodów. Na jego ciele znaleziono jednak poważne obrażenia głowy i liczne ślady po przypalaniu papierosami. Anthony zmarł w szpitalu na skutek wylewu krwi do mózgu.
W pewnym momencie chłopiec nie mógł chodzić godzinami leżał nieprzytomny na podłodze w swoim pokoju; nie otrzymał pomocy lekarskiej, chociaż nie mógł nawet sam jeść - mówił prokurator Jonathan Hatami.
Wcześniej 10-latek wyznał rodzicom, że "lubi chłopców". Jak się okazuje, przez ostatnie lata opieka społeczna dostała aż 16 telefonów od osób zaniepokojonych tym, co działo się w domu Anthony'ego. Chłopiec został nawet zabrany z domu, jednak po kilku miesiącach zwrócono go opiekunom.
Barron i Leiva przebywają w areszcie. Kolejne przesłuchanie odbędzie się w następnym miesiącu. Po śmierci Anthony'ego władze przekazały ośmioro dzieci, w wieku od 11 miesięcy do 12 lat, w ręce pracowników opieki społecznej.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.