Zatonął jeden z największych na świecie pływających doków. PD-50 służył naprawom największych jednostek rosyjskiej Floty Północnej w stoczni nr 82 prowadzonej przez firmę Zwiezdoczka w Rosliakowie. Katastrofa wydarzyła się, gdy ogromny lotniskowiec miał zostać przeniesiony z doku na morze.
Jedna osoba zginęła, cztery zostały ranne. Poważnie uszkodzony jest "Admirał Kuzniecow", na którego spadły dwa żurawie - podaje serwis The Barents Observer. Niektóre rosyjskie źródła informują, że runął tylko jeden żuraw.
Lotniskowiec ma między innymi dziurę w kadłubie powyżej poziomu wody. Otwór mierzy 5 na 4 metry. Zniszczeniu uległa również część zamontowanego na jednostce sprzętu. Okręt jest w tej chwili holowany do innej pobliskiej stoczni. Rosjanie zapewniają, że szybko go naprawią.
Przyczyna groźnego wypadku była niezwykle prozaiczna. W stoczni zabrakło prądu. I to nie pierwszy raz. W ostatnich dniach w rejonie Murmańska i Siewieromorska często zdarzały się przerwy w dostawach energii elektrycznej. Informację o wypadku opublikowała na Instagramie gubernator Obwodu Murmańskiego, Marina Kowtun.
"Admirał Kuzniecow" to jedyny rosyjski lotniskowiec. Mierząca 305 metrów jednostka weszła do służby w 1990 roku. Jest największym wojennym okrętem Rosji. Od jesieni 2017 roku w stoczni w Rosliakowie przechodził gruntowną modernizację obejmującą m.in. wymianę systemu rakietowego Granit na Kaliber.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.